2016-10-22

Ślisko



Wściekłe, dzikie i pierwotne żądze bulgoczą w czaszce grzane żarem nienawiści i zemsty. Stoję na krawędzi snu i jawy. Gotowy by eksplodować i zarzygać wszystko kwasem oczy trawiącym. Moc kumulująca się w odnóżach czeka by wystrzelić ciało w jądro wojny. Chaos zasieję i śmierć. Płacz i dośmiertny żal. Ruszać czas, bo stawy implodują i na zawsze zostanę tu w środku płonący a na zewnątrz jak kamień zimny. Albo jak lód. Coraz słabszy, topniejący. Spalić tam czy spłonąć tu? Podmuch ciem losem niech.

Brak komentarzy: