2016-10-24

Ciepło jaskiń

Zaszczuty skrył się w głębi ziemi. Gdzieś wyżej jest życie, które go wypluło i lód, który mu kościec skuł.  Rdzewiejąca klinga, schowana w najciemniejszym kącie, niecierpliwi się tęskna czułej dłoni. Dłoni, która obejmie ją po raz ostatni. I po raz ostatni poczuje jej kojące ciepło. 
Nie miał siły się ruszać, ale wziął broń i powolnymi ruchami głaskał ostrze. Był tu tak długo sam, że słyszał jęki dusz tonących w podziemnej rzece wrzącej krwi. Zastanawiał się, czy tu, czy może gdzieś indziej odpocznie na wieki. Różne myśli mgłą zasnuwały mu upływający czas. Coraz rzadziej chciał budzić się w podziemnych skalnych korytarzach, ciągle sam.
Krwiste światło rzeki nie rozjaśniało za bardzo podziemi, ale jego oczy już przywykły. Przywykły też do samotności. Podniósł miecz i wpatrywał się w lśniący metal gdy zaświeciły się w nim czerwono diable oczy.
 - Do piekła! - wysyczała czarna postać, pomalowana krwią i ruszyła w jego stronę. - Nikt tam cię nie czeka prócz mnie.
 - Nie tak szybko! - krzyknął chcąc jednocześnie się obronić, ale ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Zardzewiałe ostrze brzytwy rozharatało gardło i krew trysnęła na skalną ścianę. Świat odpływał a morderczy szept sączył diabelski wiersz…
 - Tyle właśnie byłeś wart. Kilka nocnych mar. Mam tu twoje sny. Komuś je dam, komuś je dam… Na piersi kwiat się zalągł. Na krwi wyrósł…


Brak komentarzy: