2023-11-01

Tylko sięgnąć.


Wystarczy wyciągnąć dłoń. Lekko się rozciągnąć i już będę mógł ich zjeść. Jeszcze chwilka i w końcu napełnię brzuch. Tylko się wyciągnąć, rozciągnąć i dorwać w końcu do truchła, które leży... poza zasięgiem moich połamanych łap. No cóż. Moje flaki, które przykleiły się do podłogi też nie ułatwiają sprawy. Mam rozpruty brzuch. No nic.  Zdechnę tu sobie tak jak oni. O, już zaczynają cuchnąć. Ja chyba też. 

2022-06-13

W czaszce.




- I zęby gnić ci będą w rytm fal o kadłub walących, z głodu tasiemce i glisdy z wnętrzności trupów żreć będziesz. To wszystko zaraz po tym, jak mózg ci spuchnie w czaszce. Nie wcześniej i nie później.  

Szczątki kapitana wyszeptały wprost do urwanego ucha te słowa i padły ze steru na pokład z poderżniętym gardłem.  Szczury rozbiegły się w popłochu.  Ucisk w głowie był nie do wytrzymania.  Coraz silniejszy. Jakby prasa cisnęła na mózg.  Moje ciało padło na pokład a ja wypłynąłem przez rozerwany łeb na wolność.  Pierwszy raz dotknąłem świata sam, nie poprzez nerwy zamknięty szczelnie w ciemnym lochu. Sam, bezpośrednio i tak pięknie... 


2020-06-05

Zwiadowca

Zwiadowca wychylił się zza obłej sciany i spojrzał w górę. Przez otwór w skale wpadało światło, co oznaczało, że na powierzchni był dzień. Na monitorach słabo mrugały jakieś komunikaty.
- Bez sensu. - mruknął pod nosem. Przecież i tak nie wylezę stąd przez ten otwór.
Chwilę jeszcze patrzył w stare monitory po czym odwrócił się i zniknął w gnijących jelitach starego szczura.

2019-05-26

Zmęk

Wdrapał się Zmęk na niby-to jakąś wysokość i podkuliwszy kulasy zdechł w zamyśleniu. Przedśmiertne myśli krążyły pomiędzy chęcią a niechęcią wdrapu, lecz nie doprowadziwszy do konkretnej konkluzji, pozwoliły zwyciężyć niezmienności. Trwanie w czynności pozornie sensownej oddaliło go od gruntu na tyle, że spokój odnalazł się sam, bez wołania, oczekiwania, najękiwania, pojękiwania, wyjękiwania… Ot, sam. Znienacka.

2019-05-04

Stare lustro

Wampirzy pomiot przymknął oczęta i wprowadził swój mózg w fazę głębokiego snu. Wykończyła go szarpanina z dziewczęciem, które przydybał w chwili zapomnienia w lesie. Biedna brzydula przychodziła sama nocami do starego lustra i podziwiała swoje ciało skąpane w świetle księżyca.
Niedoświadczony wampirek niezbyt celnie wbił swe kiełki i niechcący, lecz i bez wyrzutów sumienia, ukatrupił swą ofiarę.
Napoiwszy swe ciałko niepokalaną krwią, poczuł się tak błogo, że zapomniał o powtarzanych mu od małego słowach babki by z uwagą i ostrożnością wybierał miejsca odpoczynku. Tym razem wybrał źle.
Stare lustro, zrozpaczone utratą nocnego, kwiecistego widoku, skierowało poranne promienie słońca wprost do dziupli, w której spał upojony nocą wampirek.
Nikt nie usłyszał ostatniego skrzekojęku krwiopijcy rozchodzącego się w porannym świergocie lasu.

2019-04-24

Strażnik

Stęchły powiew zimnego powietrza pociągnął pazurami po plecach starego strażnika budząc go. Ktoś rozchylił ukryte głęboko w szczelinie skalnej wrota do podziemi. Nieważne kto i nieważne po co.
Skutek był taki, że strażnik musiał otworzyć oczy, a naprawdę nie miał na to ochoty. Słabe bursztynowe światło padało na skałę obok jego łba. Reszta ciała, starego, suchego i niezdolnego do jakiegokolwiek ruchu, tonęła w ciemności.
"Tu bywało jaśniej" pomyślał. Rozejrzał się powoli wokół i nad głową zobaczył gęstą pajęczą sieć. Starą i brudną. Jej fragmenty opadały na jego ramiona. Z dołu natomiast…
Z dołu spozierały na niego trzy pary szklistych, czarnych oczu. Włochata Arachna kończyła właśnie wsysać jego nadtrawione wnętrza z kokona, którym owinęła jego ciało.
"Ach, to stąd ten chłód…" pomyślał, a widok pięknych, czarnych oczu był ostatnim, jaki zobaczył nim usechł.

2019-03-14

Martwy świt

Zamroczona nocą, niedostatecznie przebudzona, naga kobieta stała przed strzaskanym lustrem, próbując naturę poprawić pudrem. Nie szło jej to. Niewiele widziała i po dłuższej chwili dała sobie spokój.
Poranek był niezwyczajnie ciemny i stęchły. 
- Coś tu się musiało wydarzyć. - powiedziała cicho i wyszła z łazienki.
W pokoju panował niemiłosierny burdel. Przedzierała się przez pobojowisko w kierunku okna, ciągle się o coś potykając. Przesuwała manele odkrywając namalowane na podłodze symbole. Uśmiechnęła się do siebie, gdyż powróciły wspomnienia z upojnej nocy.
Sześciu niedoszłych kochanków, przybitych starymi gwoździami do ścian pokoju, patrzyło na nią martwymi oczyma. Dreszcz przebiegł jej po plecach. Przyjemny dreszcz.

Podeszła do okna z pobitą szybą i długo wpatrywała się w ciemność. Na zewnątrz panowała cisza. Taka, która wsysa wszelkie szepty i szmery. Wyciągnęła ku niej dłoń i fragment potłuczonego szkła rozciął jej skórę. Syknęła z bólu i krew popłynęła na stare deski podłogi.

Rozbłysk na niebie był tak nagły, że odwracając się, zdążyła dostrzec tylko czerwone zarysy płonącego świata. Wszystko zostało zdmuchnięte niczym kurz ze starych kwiatów.
Skóra na plecach kobiety spaliła się odsłaniając mięso i kości. Nie zdążyła nawet zawyć z bólu.
Nim popękane bębenki wtopiły się w mózg, demon wyszeptał jej czule:
 - Wzywałaś, więc jestem.


2018-09-25

Zmierzch

Mrok. Człowieczek wpatrywał się w otwarte okno. Z parapetu natomiast wpatrywała się w niego czarna postać. Znużonym głosem spytała:
 - Czy gdy zamkniesz oczy i słyszysz głosy, to one ciebie poprawiają, czy to ty je poprawiasz? Czy ciebie przestrzegają, czy to ty przestrzegasz? Czy ciebie karcą, czy to ty karcisz? Z ciebie drwią, czy to ty drwisz?
Zapadła cisza. Człowieczek pchnął taboret i zawisł na sznurze. Dopiero teraz, gdy uchodziło z niego życie, te pytania nabrały sensu. Trochę zbyt późno.

2018-08-08

Parszywiątka

Arachna wystawiła kulasy poza gniazdo i nawąchiwała. Nadchodził czas posiłku a na zewnątrz nic. Cisza i bezruch. Gdzieś w odwłoku czuła, że to nie jest normalna sytuacja i coś się musi wydarzyć. Wkrótce.
Przymknęła oczy i wyczekiwała drgania nici pajęczych. Zrobiło się cieplej. Zapadła w drzemkę śniąc o wilgotnych, gorących krainach, które odwiedziła w młodości. Wspomnienia były tak realne, czuła gorąc słońca na swoim odwłoku realny niczym dotyk kochanka.
Sapanie wyrwało ją ze snu, lecz nie mogła już nic zrobić.
Olbrzymi samiec sparaliżował jadem jej ciało. Kły rozpruły odwłok zaspanej Arachny i opływająca śluzem kreatura rozpoczęła majestatyczne układać w jej wnętrzu jaja. Niedługo pojawią się młode parszywce, będą pożerać powoli Arachnę a ona będzie czuć to wszystko, gdyż jad ją sparaliżuje, lecz nie pozwoli jej umrzeć.
 
Kreatura dokończyła swój rytuał i zadowolona dojadła resztki odwłoka rozsmarowanego na ścianach gniazda. Oddaliła się pozostawiając Arachnę i obmyte gniazdko dla swoich małych parszywiątek.





2018-06-14

Zgniłość obiecana.

Dotarła nareszcie do celu. Zgniłość obiecana. Stała na krawędzi skały, tuż nad wejściem do mitycznej krainy lepkiej szczęściem. Przed tysiącem jej oczu rozpościerał się widok znany z pięknych opowieści a zapach nęcącej zgnilizny mieszał zmysły. Pozostał tylko jeden ostatni krok. Najmniejszy.
Niestety jednocześnie najwęższy, czyli odwrotny do szerokości jej odwłoka. Brama do szczęścia była wąska a dupa szeroka.
Łzy z tysiąca oczu popłynęły wartkim strumieniem wprost pod nogi, które straciły oparcie i mała nieszczęściara runęła tuż obok przejścia do raju. Małe ciałko rozpruło się na dwie części. Odwłok, pozbawiony reszty ciała, sprytnie wpadł w szparę szczęścia.
 - Przynajmniej jemu się udało…- pomyślała biudula nim zgasło światło.