2016-10-30

Protaktynowiec

Przemierzający czasoprzestrzeń samotnik z niewyboru. Pędzi do gwiazd. Nie jest pewien czy to on omija termitiery, czy to one jego omijają zlepione z Ziemią, planetą much. Często się zastanawia, czy gdyby przyciął skrzydła i odłamał sobie parę odnóży, by dopasować się do dominujących insektów, to czy zatraciłby siebie, czy może wzbogacił jakieś mrowisko o dodatkową robotnicę. Sam stałby się kimś innym, może nawet wpasowałby się w jedną z form akceptowalnych przez rój… Kim by się stał? Czy to byłaby ewolucja czy degradacja? 

W drodze po nowy cel różne głupoty bębniły w głowie. Denerwował się na siebie, bo zamiast ładować mózg pozytywami grzebał w śmieciach domysłów. Mijał wszystkie piękne rzeczy i widoki zupełnie ich nie zauważając. Tak. To kolejny dowód na to, że termitiera, mrowisko czy inna anonimowość powinna stać się jego celem. Celem do celi. Powiesi sobie obrazek z ulicy krokodyli, piękny kolorowy i nie będzie mógł go przeoczyć. 
Tymczasem poleci po ostatnie zlecenie. Ma to być coś niezwykłego. Takie ziarenko kopi luwak na torcie… czy na czymś tam innym. Nie pamiętał dokładnie. 
Mijając alfa Canis Majoris przypomniał sobie, że powinien zgłosić przelotową. Sięgnął do panelu i nic nie zrobił. "Mam to gdzieś. Przecież mnie znają. A najwyżej…" - pomyślał.
- Odezwij się, bo cię zestrzelę.
- … - nacisnął komunikator, ale się nie odezwał.
- Przeginasz. 
- … - 
- Miałem ci nie mówić. Odchodzę na emeryturę. Będzie tu nowy. 
- Cześć. Tu ja. Lecę.
- Lecisz sobie w kulki. Ale ten nowy nie będzie cię znał i może być śmiesznie. Ale nie dla ciebie… ha, ha, ha…
Znowu popadł w odmęty myśli. Wszechświat był tak nieruchomy, czarny, zimny i niemy. Czy termity, czy może coś bardziej spektakularnego? Może zabrać ładunek kilkuset ton polonu, plutonu, protaktynu, prometu albo innego cholerstwa i trzepnąć w drugi taki z naprzeciwka? Ciekawe co z duszą wtedy? 
- Zbliżasz się do stacji dokującej. Uruchom procedurę… zresztą wiesz co masz robić. - glos z kontroli lotów go przebudził.
- Skąd wiesz, że wiem?
- Bo, do cholery, nie jesteś tu pierwszy raz. 
- A to… tak, to wiem.
- To czego nie wiesz?
- Co zabieram tym razem?
- Coś specjalnego. Masz grafenowy izolator kabiny?
- Taa…
- Mamy dla ciebie całą kupę fajnych metali niezbyt lekkich. Tylko ich nie wrzuć na jedną kupę ha, ha, ha….
Ładunek trafiony jak nic. Przy wszystkich jego rozterkach i dołach dostał takie coś… Dzięki chłopaki.  Właśnie o czymś takim myślałem… To mi ułatwiliście… Niech was szlag…

Brak komentarzy: