2017-02-15

Ucieczka

"Słabość. Taka nędzna a taka silna. Co za paradoks..." pomyślał skrzydłacz, sycąc wewnętrznego demona.
"No szmaciarzu, nabieraj sił, będziemy się zaraz przebijać przez nie wiadomo co i nie wiadomo gdzie. Zaraz otwieram drzwi…"

2017-02-07

W ziemi dół


Trudno się było żegnać z tobą przyjacielu wiedząc, że już nigdy się nie zobaczymy. 
Może lepiej myśleć, że w gwiazdach powstaliśmy i do gwiazd powrócimy niż wierzyć, że w dwóch różnych miejscach po wsze czasy błądzić nam przyjdzie.

Szept

Kajdany były tak zimne, że człowiek przykuty do skały zupełnie nie czuł dłoni. Noc czarna i przeraźliwe niema. Jedynym pocieszeniem było to, że skała zatrzymała odrobinę ciepła, którym obdarzyło ją słońce za dnia. 
Na tym pustkowiu nie było nic prócz skał i piachu. W bezksiężycową noc gdy wiatr znikał za horyzontem samotność rozrywała mózg. Myśli, które mogłyby wypełnić choć trochę pustkę dawno splądrowały wszelkie zakamarki jaźni po czym padły martwe nie pozostawiając po sobie nawet najsłabszego echa. Nicość w nieskończonym uniwersum duszy bolała mocniej niż najcięższe tortury.
Ciszę przerwał chrapliwy szept. Prosto do ucha.  
 - Jak ci tu? 
Człowiek nie poruszył się. Skąd? Powinien był słyszeć, że ktoś się zbliża. W tej ciszy powinien coś słyszeć. Cokolwiek.
 - Jak…?
 - Usłyszałam cię. Głośno jęczysz tam po drugiej stronie. 
W stojącym powietrzu zawisł odór gnijących ciał. 
 - Drugiej stronie? - zapytał biedak i od razu pożałował, bo smród truchła zalał mu płuca szlamem.
 - Tak. Zaciekawiłeś mnie. Przyssała mnie twoja pustka. 
 - Kim jesteś?
 - Jestem wszystkim. Mogę być i tu i tam jednocześnie. Lecz gdy mnie będziesz szukał zawsze będę po drugiej stronie. Rozumiesz?
Nadchodzący świt rozświetlił słabo postać przed twarzą człowieka. Głowa zszyta z kawałków blado sinych skór, krwawiące usta zaszyte rzemieniem, oczodoły niechlujnie zatkane zakrwawionymi szmatami, spod których ciekła ropa, szyja i korpus poskładany z różnych istot bez symetrii i biologicznego dopasowania. 
 - Ty..., ty nie możesz..., jak mnie widzisz, słyszysz? Dlaczego cię słyszę? 
Na twarzy Śmierci pojawił się grymas pogardy.
 - Wszystko ci już powiedziałam. Skoro nie rozumiesz przyjdę kiedy indziej. Później. Dużo później.
Szept śmierci zgasł i postać rozpłynęła się za zamkniętymi oczami człowieka. Został znowu sam.

2017-02-02

23 L

Gdy pójdę doliną cienia śmierci, zło mnie nie przerazi, w gardziel mu wlezę by w oku cyklonu spokój i ciszę odnaleźć.

Ostatni pociąg

Jak bardzo rozerwane jest wnętrze, gdy zorientujesz się, że właśnie odjechał ostatni pociąg? Kiedy wiesz, że to ty spieprzyłeś sprawę. Tak, że nawet przez myśl nie przechodzi szukanie winnych albo wymówek. Czujesz, że to jest wyrwa której nie da się już zapełnić.
Jak ciężkie wydaje się być serce, gdy zorientujesz się, że przegapiłeś tyle ważnych szczegółów, które wcale nie były szczegółami? Ano tak ciężkie, że nie masz wcale ochoty, żeby biło.
To uczucie, gdy jeszcze niedawno szedłeś prostując się coraz bardziej a na horyzoncie budził się świt i nagle okazuje się, że zapomniałeś patrzeć pod nogi?
Setki myśli rozbijają się w głowie a wszystkie są o tym, czego nie zrobiłeś, nie powiedziałeś, o czym zapomniałeś i wszystkie one są jak żyletki tnące mózg.
Najgorsza ze wszystkich jest nieodwołalność i moment, gdy zdajesz sobie z niej sprawę. Nie można nic naprawić, załatać czy przeprosić albo się wytłumaczyć. Trzeba pozwolić, by druga strona świata zaleczyła się sama a można tylko patrzeć bez żadnych praw. Pragniesz choć dotknąć, ale wszystko się oddala i rozpływa we mgle. Wiesz, że tam jest ale nigdy już jej nie zobaczysz, nie poczujesz.
Wiesz, że twoja słabość stanie się dla niej ciężarem więc robisz wszystko by zamknąć tę słabość w sobie. Tym samym uzbrajasz ładunek, który po prostu musi eksplodować. Walisz się w środku, ale zachowujesz ruinę w sobie.
Pusta w środku skorupa zostaje na pustym peronie. Pogubione walizki, pogubione klucze i dokumenty. Wszyscy zdążyli. Tylko ty stoisz z pełną świadomością, że sam sobie nie dałeś szansy, by zdążyć.
Wchodzisz na tory i zaczynasz iść. W drugą stronę. Na spotkanie kolejnego pociągu. Ty naprzeciw lokomotywy i żadne z was się nie zatrzymuje. Tego nie da się spieprzyć. Prawdziwie ostatni pociąg.