2017-08-29

Za cudze złoto

Cisza zachodzącego słońca. W powietrzu cząsteczki opadającego po bitwie kurzu. Na piasku dwa martwe ciała. Twarz przy twarzy, dłoń obok dłoni i dwa skrzyżowane sztylety. W cudzej sprawie i za cudze złoto w złotym blasku krzyża gniją.

2017-08-24

Overlord

Otwór w klepisku nakryty został sporym kawałkiem grubego przeźroczystego kwarcu. Nazwali go Okiem Pana. "Głupi Ci ludzie" - pomyślał władca.
Overlord podczołgał się do wizjera i patrzył.
Jego życie dobiegało kresu, więc zaczynały bawić go takie najprostsze, małe przyjemności.
Tam w dole żyli ludzie, których zniewolił jego dziad. Zaraz po wylądowaniu na tej chorej planecie.
Teraz kręcili się bez celu po lochach a ożywiali się tylko, gdy zbliżała się pora karmienia.
Overlord też robił się głodny, sięgnął więc po laserowy wskaźnik.
Parę chwil później żołnierze wrzucili do jego komnaty trzy młode ciała samic z wypalonymi w głowach dziurami. Takie lubił najbardziej.

2017-08-23

Horda

"Nas jest wielu a tyś tylko jeden." - wyszeptał śpiącemu żołnierzowi wprost do ucha diabeł.
Ten zerwał się na równe nogi i spojrzał złu prosto w oczy. Czyżby teraz przyszło zapłacić za wszystkie przyjemności? Diabeł pchnął wojaka a ten wpadł do dołu, którego jeszcze przed chwilą nie było.
Leżąc na dnie widział jak nad otworem zbierają się jego koledzy i zaczynają zasypywać go ziemią. Próbował krzyczeć, ale był sparaliżowany. Rozmawiali o nim.
 - Teraz już nikomu nic nie powie.
 - Nigdy jeszcze nie słyszałem, żeby jakiś Don Quijote dobrze skończył.
 - Ja też.
Śmiechu już nie słyszał, bo przysypała go gruba warstwa ziemi.
 - Zapraszam do mnie. - powiedział czort i chwycił przerażoną duszę żołnierza swoimi ramionami. A miał ich osiem.

2017-08-22

Ut me ad familiam

Przed maską pojawiła się nagle chuda dziewczyna. Grubas zahamował z piskiem opon, wyskoczył z samochodu i krzyknął:
 - Chcesz, żebym cię zabił?!
Dopiero po chwili dotarło do niego, że dziewczyna jest naga, w ciemności jednak niewiele widział.
 - Co ty tutaj…?
 - Zabierz mnie do rodziny, pomóż mi proszę. - powiedziała słabym głosem.
 - Jak? Gdzie?
 - Pokażę ci.
Po chwili jechali już dość szybko, dziewczyna siedziała z tyłu przykryta kocem. Cicho, ale zdecydowanie mówiła gdzie jechać.
Podjechali pod szpitalną izbę przyjęć. Ona nie miała siły się podnieść, więc grubas wziął ją na ręce i przeniósł przez rozsuwane drzwi do szpitala. Wewnątrz stało dwóch mundurowych, jeden powiedział głośno:
 - Patrz, to ta dziewczyna! Gdzie pan…?
Do grubasa i dziewczyny podszedł lekarz, podniósł koc, spojrzał grubasowi w oczy i powiedział:
 - Ona jest martwa od co najmniej dwóch dni. Cała rodzina zginęła w wypadku, jej nie mogliśmy znaleźć.

2017-08-20

Risus diaboli

"W katalogu to taaak pięknie wyglądało… Po co ja się w ogóle pchałem do tego konkursu? Nawet larwa wie, że na tej planecie, na zadupiu galaktyki jest jakieś życie. Wszędzie jakieś jest. Ale tu??? Jakaś banda łysych, śmierdzących istot, których nie toleruje żadna inna forma życia, żre, sra gdzie popadnie, zabija wszystko co zobaczy, pieprzą się wszędzie i na okrągło i potem to jeszcze oglądają, pobudowali jakieś prymitywne anteny, sieją zakłóceniami dalej niż widzą, wszystko inne głupieje od tego… Kto w ogóle pozwala im istnieć? Przecież to jest jak wirus, zżerają nosiciela. Banda tępych pajaców, sfrustrowanych i zakompleksionych. Nie, nie, nie, ja coś muszę z tym zrobić. Spadam do siebie. Odlatuję." - pomyślał gość kosmo-wczasowicz na naszej zielonej planecie i odpalił silniki swojego statku. Huk zapłonu został zagłuszony trzaskiem miażdżonego modułu nośnego i rykiem wydobywającym się z gardzieli nierozwiniętego homo sapiens:
 - Mamo, mamo, zobacz jakiego śmiesznego robaczka złapałem!
 - Wyrzuć to skarbie, bo cię jeszcze ugryzie - odparła posiadaczka połowy kodu źródłowego swojej larwy.
Gość kosmo-wczasowicz nie mógł uwierzyć, że taki mały, niewykształcony biologicznie i mentalnie organizm, uratował swój gatunek przed unicestwieniem skazując jednocześnie na nie planetę i wszystko co się na niej znajduje.
Oczy rozdziawione ze zdumienia stały się najpierw szkliste, potem matowe. Do wnętrza statku przedostała się bakteria i dobrała się do wciąż żywego gościa. Zaraz za nią kolejne kilka tysięcy.
"A, to tak to działa…" pomyślał wczasowicz i zgasł.
Gdzieś na czerwonym końcu wszechświata rozległ się szyderczy chichot czorta.

2017-08-19

Mizantrop

"To ja sobie tu postoję, popatrzę, przeczekam, przyczaję się" - pomyślał Bo Hater siadając na krzywej ławce, przy ścieżce prowadzącej do świątyni. Wszystko taplało się w blado niebieskim świetle miesiąca. Nie było tylko diabła, z którym chciałoby się przetańczyć całą noc.
Tej pustki tak łatwo nie zapełnię  - szepnął Bo rozdziawiając nozdrza w nawąchiwaniu człeka-ofiary. - Będę musiał jeszcze poczekać, do stu aniołów…

2017-08-17

Resurrectio Culex

Krótki przystanek w dalekiej podróży, której kresu nikt nie zna, okazał się grobowcem. Nocne niebo pojaśniało, spadł śnieg a leżący na skale człek zastygł przyprószony białym puchem.
Próbował naiwnie wymodlić ratunek, lecz nie stał się pierwszym szczęśliwcem w historii świata, któremu się to udało. Mimo, iż machał wszystkimi członkami ku niebu. Tak też zamarzł.
W środku tej lichej kreatury słabo biło serce a zamarzający mózg generował kolejne wizje tłumaczące ten niefart. W każdej z nich jakieś bóstwo miało tęgi powód, by nie pomóc temu biedakowi. Ostatecznie uznał on, że poddany został próbie wiary.
Serce zastygło a wraz z nim wszystkie wspomnienia zamarzły na zawsze.
 
Gdy pierwsze wiosenne promieniowanie pobudziło jego komórki do życia, człowieczek otworzył oczy, spojrzał w gwiazdę krążącą wokół płaskiej planety i zupełnie nic sobie nie przypomniał. Uśmiechnął się szeroko, bo kompletnie nic go to nie obchodziło.
"Jaka ładna brama do życia" pomyślał filozoficznie zagryzając opuncję begonią.

2017-08-11

Tenebris




"…i ciemność wiekuistą racz im dać Panie."


Po ostatnich słowach mistrza ceremonii zapadła cisza. Pośmiertnie skrzyżowane kończyny Volanty wyglądały dość komicznie z tymi wszystkimi wystającymi kośćmi. Ewidentnie znaleziono ją żywą i gdy formowano zwyczajową grobową pozę musiała się bronić.
 - Jest nas pięcioro. Ciągniemy zapałki.
Wszyscy kolejno podeszli do MC i losowali. Najdłuższą wyciągnęła Vespa. Podskoczyła z radości. Żałobnicy nie bardzo skłaniali się do wyjścia,  na co poirytowana Vespa wycharczała:
 - Chcecie sobie popatrzeć zboczeńcy? Won!
Nie bardzo to podziałało, ale Vespa nie mogła już czekać. Podeszła do zahibernowanej Volanty i zaczęła składać jaja w jej odwłoku. Wszyscy, razem z mistrzem ceremonii, zaczęli się pocić i sapać. Vespa zorientowała się zbyt późno co się święci.
Mistrz ceremonii przyklepał ostatnią szuflę ziemi. Na nagrobku dopisał "Vespa".

2017-08-07

Iluminacja

Gdy nastąpiła, myśli zawrzały. Oczekiwania były niemałe, analizy bazujące na wszelkich możliwych i niemożliwych danych prowadziły do optymistycznych wniosków. Iluminacja miała otworzyć bramę do świata. Bramę, która zatrzasnęła się dość dawno i wszelkie próby jej sforsowania nie powiodły się.
Myśli rzuciły się jedna przez drugą by oglądać, podziwiać i chłonąć ten wyczekiwany cud.
W bursztynowym świetle, pięknym i wciągającym, stała śmierć. Nieruchoma, czarna i zimna śmierć.

2017-08-06

Spalone chaty

Gdy zapłonie świat, psy i hieny żreć będą nas. Czerwona poświata, czarna krew i smród palonych chat znaczyć będą trakt. Na pustym placu pozostaną najlepsi z nas. Bezużyteczni więc martwi, znikną zapomniani a pył rozniesie wiatr.

Drugi start

W ciemności czai się śmierć. Cierpliwie czeka, obserwując klepsydrę każdego z nas.
Po tej stronie horyzontu zdarzeń czas staje, nie gra już żadnej roli. Tu zostaje się na zawsze.
Czasem siła pozwala odbić się, zyskać energię i nowy czas. Ale niewielu ma taki fart.

2017-08-04

Druch

  - Witaj o Ścierwojadzie Bosy.
  - Witaj Jęzozgnirze Podły.
Starzy kompani wymienili płomienne uprzejmości i dobyli mieczy. Walka trwała krótko. Ścierwojad padł na ryj. Odwłok sterczał ku górze, co zdecydowanie popsuło nastrój Jęzozgniłowi Podłemu. Tyle wspomnień…
  - Żyjesz?
  - Trochę…
  - Ech. Trzeba było oddać mu tę larwę.
  - Agrhhh… - Ścierwojad wyzionął ducha.
Miecz wylądował w pochwie. Po kilku chwilach zadowolony i zrelaksowany Jęzozgnił Podły oddalił się pozostawiając zbrukane truchło na pastwę radośnie bzykających much.