2016-10-05

Do gwiazd



Za nim już co miało być, z przodu nic. Ślad znikł nim błoto zdążyło zaschnąć. Zdusił w sobie iskrę i zadeptał ogień. Nijaki los sam sobie sprawił. Przyłożył głowę do zimnego kamienia licząc na przebudzenie. Cisza go przygniotła a przed oczami pustka i dół. Przepaść bez dna, mgielna i czarna.
Kolorowe skrzydła cieszyły cudzy wzrok i odwracały wzrok. Dla niego to płaszcz. Zbroja i twierdza, wewnątrz której zupełnie inny świat. Nie ma go już. Rozpierzchł się na wietrze, wyciekł przez rdzawe dziury i palce skostniałe w jesienny wieczór. Zimowy wiatr już czuć. Z nim odleci życie i zniknie bez śladu w przestrzeni. Atomy powrócą do gwiazd.

Brak komentarzy: