2016-10-26

Piękno pośmertnych barw.


W jesiennym mroku doszedł do kresu krętych myśli łącząc się z pejzażem. Stał się materialną eksplozją gnilnych barw. Słodkich, mocnych i cuchnących. Śmierci dłonie czule nakryły go płaszczem mchu. Zadbały, by po zimie nie zostało nic. Labirynt duszy okazał się zbyt nieprzewidywalny, zdradliwy i zupełnie nielogiczny. Jego własny labirynt, w którym teraz ucztują czerwie. Pod płaszczem zimowej pierzyny w ciszy i zapomnieniu dopełni się los. Powróci skąd przyszedł. Do natury, by powrócić jako pijawka lub wąż. Nie będzie pamiętał, kto przyjacielem był, a kto miłosnym uściskiem płuca wycisnął i kręgosłup zgruchotał. Zmęczony i zdecydowany niecierpliwi się.

Brak komentarzy: