Ale Hannimuł dokładnie wiedział. Wiedział co i jak zrobić by ta krucha istota padła sponiewierana u jego stóp. I to dokładnie zrobił. Wystarczyło mu jedno spojrzenie by na wskroś przeniknąć jej umysł. Zasiał ziarno i czekał aż wyrośnie z niego grzech. Czysty, szczery i sterylnie zły grzech. Hannimuł nie mógł pozwolić jednak by coś poszło nie po jego myśli. Wysłał więc przyjaciół, którzy nieprzerwanie obserwowali tą biedną istotkę i szeptali jej słowa, których ona nie słyszała ale które nie pozwalały oddalić się jej myślom od wczorajszego spotkania. Myślom, które powodowały, że wszystko co robiła zbliżało ją do niego. Po spirali zdarzeń wpadała w ramiona Hunnimuła choć czasem dreszcz przebiegający jej plecy zdawał się ostrzegać a otwarte ramiona zamieniały się w rozwartą paszczę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz