
Labirynt wypełnia się śluzem. Potężna i dumna maciora otwiera oczy, którymi widzi tylko szkielety swojego potomstwa, przesuwa się powoli i majestatycznie labiryntem ku górze. Nie zważa na nic miażdżąc wszystko po drodze. Jest olbrzymia, cuchnąca i zła. Kryształowo, pierwotnie zła. Dochodzi do końca labiryntu. Spogląda w słabe słońce, które zwęża jej źrenice, wydaje z siebie cichy acz przeraźliwy syk po czym zawraca. Powoli i bardzo dokładnie zjada wszystko, co po sobie pozostawiła w drodze ku słońcu. Z jej odwłoka wychodzą cuchnące śluzem jaja. Ustawia je w szeregu, perfekcyjnie wymierzonym i rozstawionym. Tworzy piękny, błyszczący lecz już nie trupi trakt. Jest wulkanem, zniszczyła, pożarła a teraz wyda nowe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz